W ramach słodkich wspomnień z dzieciństwa polecam pischingera, którego smaku nie da się tak łatwo zapomnieć. Wtedy nie zastanawiałam się nad istota jego pochodzenia - teraz zaczęłam. Ten waflowy tort stworzył Oskar Pischinger, wiedeński cukiernik, który lubował się w chrupiących wafelkach. Poniższy przepis to pewnie któraś z rzędu interpretacja prawdziwego, który zawierał orzechy i czekoladę. Ten prawdziwy nie wiem jak smakował, ale podobno był tak pyszny, że przed cukiernią twórcy ustawiał się codziennie sznurek wiedeńczyków chcących nabyć choćby mały kawałek. Za to wiem, że ten, przygotowany przez nas jest tak pyszny, że znika
w tempie zastraszającym.
w tempie zastraszającym.
Składniki:
Paczka dużych wafli (w mojej było 5 szt)
Masło 200 g
Cukier 200 g
Mleko w proszku (pełnotłuste) 200 g
Woda 1/2 szklanki
Kakao 2 kopiaste łyżki
Przyrządzanie:
Masło, cukier i wodę rozpuszczamy w garnuszku. Gdy przestygną dodajemy mleko w proszku i kakao, miksujemy, tak aby pozbyć się grudek. Tak powstałą masą smarujemy pierwszy wafel, który przykrywamy drugim i tak aż do końca. Wierzchniego wafla nie smarujemy. Poprzekładane masą wafle przykrywamy folią
i wkładamy do lodówki na kilka godzin ( na wafle najlepiej położyć coś ciężkiego, np kartony soków). Po sześciu godzinach przechowywania wafli w lodówce kroimy na małe prostokąty. Gotowe.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz